Nom, problem w tym, że człowiek rozwijając się, zaczyna przywiązywać się do własnej mądrości i image'u Jaśnie Oświeconego. Im dalej zajdzie, tym trudniej o pokorę, a łatwiej o przerost Ego.
Zaraz, a tak mi właśnie zaświtało... co jeśli arkan V nie jest taki znowu fajny i doskonały, za jaki powszechnie się go uważa? No wiecie, patrzymy na tę kartę przez pryzmat szacunku, jaki nam wpojono do takich dostojnych panów, lecz może to jest błąd.
Absolutnie każda z kart V Małych Arkanów, jest kartą mniej lub bardziej kryzysową i negatywną.
Postaram się jakoś wyjaśnić swój tok myślenia...
Wg. numerologii pięć jest liczbą środka, stanowi punkt zwrotny. W systemie dziewięciu liczb przed nią były cztery liczby, po też niej będą cztery liczby:
1—2—3—4—
5—6—7—8—9
W tym kontekście popatrzmy teraz na rzymską piątkę:

Jest to nie co innego, tylko złamana na pół linia, lej, symbolicznie także odwrócony szczyt góry. Nie żadne tam V jak "vitory".
Arkan V Kapłan jako piątka znajduje się zatem nie wysoko w chmurach, lecz raczej na samym "dnie". Nie jest doskonałością, ani wszechmądrością, lecz kimś kto doświadcza upadku.
Symbolicznie jest tu świetnie pokazana właśnie droga rozwoju. Zobaczcie: człowiek zaczyna od I Maga - budzi się w nim pragnienie zdobywania mocy, mądrości i tak dalej.
Kiedy już wystarczająco dużo osiągnie, inni go doceniają, zaczyna być V Kapłanem i dopada go wszystko to, o czym była mowa w postach wyżej. Doświadcza przerostu ego, oraz przywiązuje się do swojego image'u. Może mu się wtedy wydawać, że wszystko już wie i świat leży u jego stóp, a tak naprawdę jest na dnie i przechodzi wielką próbę. Może utknąć tu na amen, nie przyjmować do wiadomości, że wcale nie jest jeszcze Jaśnie Oświeconym, lecz znajduje się zaledwie w połowie ścieżki.
Aby móc dalej się rozwijać i naprawdę osiągnąć najwyższy poziom, on musi dążyć do IX Eremity. Może i powinien iść tą ścieżką, ale będzie ona trudna i wymagająca wysiłku, bo przecież wiedzie już cały czas pod górę... Od poziomu Maga było łatwo - z górki na pazurki.
Najwyższy poziom oznacza odrzucenie blichtru, splendoru i pychy, czyli wszystkich ArcyKapłanowych atrybutów. Eremita jest nadal człowiekiem bardzo mądrym, lecz stanowi dokładne przeciwieństwo Kapłana. Nie potrzebuje uczniów, którzy klęczą mu u stóp, nie potrzebuje złoconych szat. Niesie swój kaganek oświetlający drogę, jest niepozorny, nad wyraz skromny. I on już naprawdę znajduje się "blisko Boga", co symbolicznie zostało pokazane jako te górskie szczyty, wśród których stąpa. Górskie szczyty symbolizują również maksymalne osiągnięcia możliwe w ziemskim wymiarze. Wyżej już się wejść nie da.
