Trafiłam na wskazówki Bruce'a Moena, w których ciekawie opowiada o świecie astralnym.

B. Moen pisze:
Pozbawiona ciała istota - jak na przykład ciało astralne - aby móc funkcjonować w świecie materialnym, w czasie rzeczywistym, potrzebuje określonej ilości materii eterycznej - bez niej jest wciągana do wymiaru, z którego pochodzi. Materię eteryczną może uzyskać tylko od żywych mieszkańców świata materialnego.
Stąd wizyty gości, którzy przychodzą aby pobrać troszkę energii, oraz opętania przez istoty niematerialne, nie tylko demoniczne ale i zwykłych zmarłych ludzi. Człowiek który umarł i chce z jakiegoś powodu pozostać w naszym fizycznym wymiarze musi mieć energię eteryczną.
Świat niefizyczny w większości relacji składa się z siedmiu podstawowych poziomów.
B. Moen pisze:
Wymiar astralny
Jest to dziwaczny świat przypominający to, co Alicja widziała w Krainie Czarów. Wszystko wygląda, jakby było obiektywne (prawdziwe), lecz jest zmienne i płynne. Można tam znaleźć wszystko, od zwierzęcych, pierwotnych pokładów energii seksualnej po piękne, spokojne miejsca pełne wewnętrznej harmonii. Czas jest zaburzony i rozciągnięty. Godzina w astralu może okazać się kilkoma minutami w świecie fizycznym. W porównaniu ze światem materialnym panują tu znacznie wyższe wibracje.
(...) W sferze granicznej między astralem a wymiarem mentalnym znajdują się wspomnienia wszystkiego, co się kiedykolwiek zdarzyło, niczym olbrzymia, mentalna książka historyczna. Znajdują się tam również prawdopodobne "ciągi dalsze" zdarzeń i można w ten sposób w pewnym sensie zajrzeć w przyszłość (do czego są potrzebne pewne zdolności jasnowidzenia).
Sam wymiar astralny ponoć dzieli się na trzy poziomy. Najniższy jest wspomnianym wcześniej miejscem-śmietnikiem, gdzie kręcą się wszelkie byty, niskie energie, popędy etc. Robert Monroe w swoich książkach pisze, że poziom astralny generalnie charakteryzuje się tym, iż tu każda nawet przelotna myśl natychmiast przybiera kształt, natomiast niskie emocje (strach, lęk) ulegają wyolbrzymieniu i praktycznie nie da się nad nimi zapanować. W swoich podróżach właśnie tu spotykał najbardziej nieprzyjemne doznania i agresywne stworzenia (nie-ludzi). Bywało że spotykał tu zbłąkanych zmarłych. Myślę że gdy śnimy i mamy koszmarny sen, pochodzi on właśnie z tegoż najniższego obszaru.
W obszarze "środkowym" astralu są duchy zmarłych i większość śniących. Tu Monroe widział wielkie skupiska dusz, jedne były przyjazne, inne nie bardzo. Natkną się tutaj także na hmmm... osobliwe zjawisko. Od czasu do czasu odzywały się coś jakby trąby, wszystkie istoty (on również) natychmiast "zamierały", jak sparaliżowane przerywały to co akurat robiły i padały na twarze w dziwnym pokłonie. Pojawiał się wówczas coś jakby orszak z jedną postacią na czele - postać ta, czymkolwiek była, sprawiała wrażenie władcy tego wymiaru. Dosłownie przemieszczała się po grzbietach tych ludzi w sobie tylko znanym kierunku. Gdy kończyła swój "pochód" wszystko wracało do normy, jak gdyby nigdy nic. Monroe wspomina także, że postać czasem zabierała stąd jakąś istotę/duszę, nie wiadomo co się z tą duszą działo, w każdym razie nikt jej już nie widywał.
Wracając do opisu Moena.
Moen pisze:
Wymiar mentalny
To niezwykły wymiar! Rzeki dźwięków i tęcze pulsujących świateł. Myśli ukazują się jako kalejdoskopowe sekwencje obrazu i dźwięku. Idziesz po łąkach idei pod błyszczącym, kryształowym niebem inspiracji. Jeżeli wejdziesz w ten świat, nie próbuj go zrozumieć lub racjonalizować, bo to grozi obłędem, gdyż wychodzi to poza ludzkie pojmowanie. Po prostu go zaakceptuj i ciesz się nim.
Ten wymiar jest, jak sądzę, tym, co Wikingowie nazywali "Tęczowym Mostem" do Asgardu. Rzeczywiście wygląda to tak, jakby szło się po tęczy do jakiegoś cudownego świata, który z pewnością musi być zamieszkany przez jakichś bogów. (...)"
Wymiar buddyczny
To ciepły, abstrakcyjny świat wypełniony głębokim spokojem i nieskończoną miłością. Jest to wymiar czystej Bieli. Nie ma żadnych doznań dźwiękowych ani wizualnych poza doznaniem wszechogarniającej, diamentowej bieli. W tym świecie bardzo szybko wyzbywasz się swoich indywidualnych myśli; gdy tu jesteś, nie możesz długo myśleć i nie ma też takiej potrzeby. Odczuwasz za to przemożną chęć pogrążenia się w spokojnej ciszy. Jest to niczym bycie zanurzonym w białej, miękkiej, czystej wełnie. W tym świcie przestajesz być jednostką i stajesz się CZĘŚCIĄ JEDNEGO. Przestajesz też być kobietą lub mężczyzną i w tym sensie wracasz do łona Matki. Jesteś otoczony i wchłonięty przez nieskończoną, pełną ciepła miłość, zrozumienie, przebaczenie i pokutę.
Czas przestaje mieć tu znaczenie. Jeśli kroczysz w ten świat, nie będziesz chciał kiedykolwiek go opuszczać, dopóki twoje ciało fizyczne nie wciągnie cię z powrotem. Jest to miejsce odpoczynku i uzdrowienia duszy.
Robert Monroe odnotował to samo.

Wymiar ten nazywał rajem, rzeczywiście nie chciał wracać i kilka razy nawet został stąd siłą wyciągnięty przez przewodnika.
Z nostalgią wspominał każdą chwilę jaką tam "przeżył".
Ok, dalej:
Moen pisze:
Wymiar atmiczny
Wydaje się być światem duchów. Tutaj czekają one na tych, których kochały podczas swojego pobytu na ziemi. To miejsce radosnych spotkań, gdzie ma miejsce ponowne zjednoczenie dusz.
Światło w tym świecie jest koloru najczystszego srebra i jest tak jasne, że wydaje się, że nie da się na nie patrzeć; jednak jest ono jednocześnie bardzo łagodne, miękkie i uspokajające. jest to światło boskiej miłości. Ludzie wyglądają tutaj tak, jak wyglądali w świecie materii, ale w swoich najlepszych chwilach. Są przepełnieni ekstatyczną miłością i radością. Atmosfera jest elektryzująca i pełna życia, a jednocześnie głęboko uduchowiona. W tym świecie możesz CZUĆ obecność Boga jako namacalnej, przenikającej wszystko siły.
Porozumiewanie się odbywa się tutaj na wysokich poziomach telepatycznej wyobraźni, podobnej do jasnowidzenia, lecz znacznie wyraźniejszej. Mowa i myśli nie mają zastosowania. Czas stoi w miejscu. Rzeczywistość jest prawdziwsza i trwalsza od normalnej. W porównaniu z tym wymiarem świat fizyczny jest niewyraźnym snem pełnym półżywych ludzi.
A teraz ciekawy opis Moena o tym, jak może wyglądać śmierć:
Cytuj:
Gdy ostatni raz opuścisz swoje ciało, już na zawsze odbędzie się to - jak sądzę - w następujący sposób: przez pierwsze kilka dni będziesz blisko świata fizycznego, aż skończy ci się materia eteryczna; wtedy przeżyjesz drugą śmierć i wkroczysz w wymiar astralny. Tam wyzbędziesz się wszystkich pragnień, jako że będziesz mógł dzięki twórczym zdolnościom podświadomości mieć w obfitości wszystko, czego kiedykolwiek pragnąłeś w świecie materialnym. Tutaj będziesz mógł zaspokajać swoje pragnienia i potrzeby, aż zobaczysz, że są one iluzjami.
Potem zrzucisz swoje ciało astralne i wejdziesz do wymiaru mentalnego. Zobaczysz całe swoje życie, wszystkie swoje myśli i czyny. Tutaj twoje myśli i wspomnienia zostaną dodane do wielkiego pola informacyjnego, zawierającego historię wszystkiego tego, co się kiedykolwiek działo na w świecie fizycznym.
Zrzucając swoje ciało mentalne znajdziesz się w wymiarze buddycznym. Tutaj zostaniesz na nieokreślony czas uzdrowienia, odpoczynku, pokuty, przebaczenia i zrozumienia siebie. Twoje wewnętrzne rany zostaną uleczone, a dusza zostanie przeniknięta boską miłością. Twój duch stanie się doskonały.
Potem zrzucisz swoje ciało buddyczne i wejdziesz w wymiar atmiczny, gdzie w obecności Boga poczekasz na tych, których kochasz. Potem, pewnego dnia, przejdziesz na następny poziom egzystencji, gdzie odsłonięta zostanie przed tobą wielka tajemnica życia.
Interesujące, zwłaszcza że wiele rzeczy pokrywa się z np. z pracami typu "Życie po życiu" i "Wędrówki dusz", ale także z ludowymi przekazami. Wg. tych ostatnich, dusza świeżo zmarłej osoby przebywa między nami przez trzy dni, do czasu pogrzebu. Dodam także, że identycznie mówią kapłani Huny oraz szamani różnych kultur: w niektórych przypadkach są w stanie wskrzesić zmarłego (sprowadzić jego Duszę do ciała), ale nie może minąć okres dłuższy niż około 3 dni od momentu śmierci.
Jeśli chodzi o sny ze zmarłymi w roli główniej, to moja mama choć nigdy w życiu nie czytała żadnych Moenów doświadczyła czegoś, co zdaje się potwierdzać wszystkie te teorie. Otóż jej ojciec a mój dziadek, w jakiś czas po śmierci zaczął się jej śnić. Ciekawostka jest taka, że w tych snach zawsze był młody i wyglądał na zadowolonego. W jednym ze snów przyszedł radosny jak skowronek i lekko wstawiony (za życia miał problemy z alko, zresztą zmarł z tego powodu). Mama zapytała z czego się tak cieszy, skąd ma kasę na picie. I teraz będzie najlepsze: odpowiedział, że tu gdzie jest, jest po prostu ekstra, bo papierosy i wóda są za darmo.

Wygląda na to, że on wówczas był po prostu w wymiarze astralnym, gdzie wszystko faktycznie jest dostępne, dusza zaspokaja tam swoje pragnienia i popędy, często właśnie funkcjonuje zupełnie tak jak za życia fizycznego.
Materiały do poczytania (w tym cytowany "Traktat o projekcjach astralnych" Moena) ->
http://www.czarymary.pl/snienie.html