Zgadza się, Małe Arkana "ładniej" opisują miejsca niż Wielkie, które bardziej wskazują na pewnego szczególnego ducha, atmosferę tam panującą.
Arkan XIII też nie koniecznie jest miejscem w którym transformacja odbywa się w sposób widoczny od razu gołym okiem, równie dobrze może pokazywać zmiany głęboko ukryte. Ba, pod tym względem może być choćby gabinetem dentysty czy salą operacyjną.
Idąc dalej tym tropem, XIII będzie także takim miejscem, gdzie na pierwszy rzut oka nie wiemy czego się spodziewać, ani co się tam naprawdę dzieje - czyli nie będą to miejsca wyeksponowane ani dostępne każdemu ot tak.
Może być zakątek, coś "schowanego" między domami gdzie trudno trafić, albo na przykład takie miejsca do których normalnie nie można wejść, bo na drzwiach wisi tabliczka "nieupoważnionym wstęp wzbroniony"; wszelkie zaplecza, kulisy, laboratoria, posiadłości ogrodzone wielkim parkanem i strzeżone przez groźne pieski, współczesne zamknięte osiedla.
Śmierciowe miejsca często mogą nawet znajdować się w piwnicy.

Astrologicznym odpowiednikiem tegoż arkanu jest przecież Pluton, mitologiczny władca podziemi.
Śmierć może pokazywać WC, miejsce odosobnienia, gdzie się "chowamy", zamykamy, a wtedy inni nie mogą tam wejść. Jest dość ciasno, najczęściej nie ma okien, są rury, kanały - bardzo plutoniczne... No a wydalanie jest ostatnim etapem trawienia, usuwamy z organizmu niepotrzebne odpadki... wszystko pasuje.
Jejku, lepiej skończę ten wątek.

behind_blue_eyes pisze:
Śmierć oznacza zmiany. Ale czy na lepsze - może tak, może nie. Owszem, często się okazuje, że "nie ma tego złego", ale ta karta sama w sobie nic nie mówi o tym, czy to na lepsze, czy na gorsze.
O arkanie XIII można opowiedzieć sporo, ale też chyba jedną z najważniejszych kwestii jest właśnie to, że sam w sobie nie zawiera żadnej informacji czy zmiany są pożądane, czy też nie, nie dotyczy tego co będzie "po". Krótko wspomniałam o tym przy okazji rozmowy o archetypach, ale skoro już omawiamy sam arkan Śmierć, można wrócić do sprawy.


Śmierć nie jest kartą którą lubimy - to co przynosi również na ogół jest trudnym doświadczeniem, którego wolelibyśmy wcale nie przeżywać. Być może stąd bierze się potrzeba załagodzenia jej sensu i często-gęsto w interpretacjach pojawiają się stwierdzenia, że "nastaje koniec czegoś, ale to szansa na nowy początek, nowe życie, wszystko będzie dobrze" i tak dalej.
Nie jest to błędne, ale i nie jest do końca prawidłowe.
Śmierć jako archetyp jest transformacją, śmiercią, odejściem czegoś. Oczywiście na miejsce tego co obumarło zgodnie z odwiecznym cyklem życia z czasem pojawi się coś nowego, tym niemniej karta reprezentuje tylko etap końca, obumieranie. Interpretowanie jej przez pryzmat nowego początku jest takim samym nieporozumieniem, jak szukanie młodych pączków wśród jesiennych gnijących liści... Każdy wie, że zanim pojawi się nowe życie i nowe listki, minie sporo czasu. Nikt nie kwestionuje, że nim nastanie wiosna będą jeszcze długie oraz mroczne zimowe wieczory.
W tym sensie Arkan XIII jest właśnie jesienią, momentem gdy przyroda obumiera: począwszy od październikowych kolorowych listków, poprzez szarugę i mrok schyłku listopada, aż wreszcie śnieżną ciszę, bezruch grudnia... Wiecie kiedy zaczyna się nowe życie, zwycięstwo światła nad ciemnością? To już bardziej jako ciekawostka

- otóż "odrodzenie" Słońca ma miejsce 24 grudnia, wtedy gdy obchodzimy Boże Narodzenie. Astronomicznie to wygląda tak, że w dniach pomiędzy 17 ? 23 grudnia zaczyna się
przesilenie zimowe, na półkuli północnej 21-22.XII mamy najkrótszy dzień w roku. Już w czasach starożytnych obchodzono wówczas różne święta związane z tym zjawiskiem, najbardziej znane są rzymskie Saturnalia, ale oczywiście tradycja jest dużo starsza i motyw na przestrzeni dziejów pojawiał się w wielu kulturach.
Tak, to wcale nie przypadek, że Jezus, chrześcijański Bóg Słońce "narodził się" 24 grudnia.
