A propos Wisielca, niedawno zaciekawiła mnie talia Durer, a konkretnie Łacińskie sentencje które są na Wielkich Arkanach.

"Multae insidiae sunt bonis" oznacza... wiele zasadzek czyha na dobrych.
Pokrywa się to z sensem Wisielca, ponieważ problemy które może przynieść raczej przytrafiają się bez naszej winy, nie są też karą za coś.
Cała sentencja brzmi: Vigilandum est semper, multae insidiae sunt bonis - Czuwać zawsze należy, wiele zasadzek czyha na dobrych.
Wisielcowych przeszkód ominąć nie sposób (Wielki Arkan!), ale w tej negatywnej odsłonie - czyli odwrócony - może oznaczać, że już z naszej winy czy nieuwagi ten jeden problem zrodzi następny, za nim przyjdzie kolejny i kolejny. Wyobraźcie sobie, że ten biedak wisi zupełnie bezradny, zaczyna szarpać się i desperacko wołać o pomoc. Zjawia się ktoś i mówi: "O, kurczę stary, nie mogę pomóc, nie mam niczego czym mógłbym przeciąć linę... gdybym tak miał nożyczki!". Wisielec stwierdza: "Bracie, z nieba mi spadłeś! Tutaj w mojej kieszeni jest klucz, weź go, idź do mojego domu, w kuchni znajdziesz nóż, przynieś go i mnie uwolnisz".
Zbawca bierze kluczyk... nóż przyniesie, ale korzystając z okazji oskubie chałupkę. Wróciwszy sprzeda Wisielcowi opowieść o tym, jak to zastał w mieszkaniu pobojowisko, po czym wmówi mu, że pomoże odnaleźć złodziei.
Wisielec przystanie na ofertę pomocy - "Och, prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie!".
Przyjaciel zaraz "odnajdzie" szajkę złodziei, okaże się że nie zdążyli jeszcze upłynnić pamiątek po babci i telewizora:
- Pochodziłem, popytałem, znalazłem tych gości. Rozmawiałem z nimi, strasznie cwane typki, ale udało mi się z nimi dogadać. Oddadzą Twoje rzeczy, tylko że trzeba zapłacić im parę złotych, wiesz jak jest...
- Niech to szlag! Ale cóż poradzić, nie mam innego wyjścia. Jak dobrze że jesteś, co ja w ogóle bym bez Ciebie zrobił!
I tak przyjaźń będzie "kwitła", Wisielec nieświadomy niczego nie raz jeszcze da się wpuścić w maliny. Kiedyś nadejdzie dzień, gdy przejrzy na oczy. Przeżyje szok, że ten prawdziwy i wspaniały kumpel mógł go tak wykorzystać.
Znamy to?
Kto choć raz w życiu nie wpadł z deszczu pod rynnę?
